Sprawozdanie luty 2018
Sprawozdanie z działalności TELEFONU WSPARCIA RODZICÓW,
1-28 luty 2018
Liczba zgłoszeń: 16
Zgłoszenia rodzin, którym odebrano dzieci: 4
Zgłoszenia rodzin, którym grozi odebranie dzieci: 7
Zgłoszenia osób mających problemy z instytucjami państwowymi: 5
Szczegółowy opis wybranych historii:
Ojciec czwórki dzieci zwrócił się do Fundacji, zaniepokojony kierunkiem działań szkoły wobec jego ośmioletniego syna, który ma problemy z integracją w klasie. Jest chłopcem wrażliwym, często reagujący płaczem na agresywne zachowania kolegów. Uczniowie najbardziej dokuczają mu na jednej z lekcji religii, na której nauczyciel nie radzi sobie z klasą. O całej sytuacji została zawiadomiona pedagog szkolna. Przeprowadziła rozmowę z chłopcami i przyjęła wersję, że to chłopiec prowokuje wszystkie konflikty i jest winny wszystkim złym zachowaniom kolegów.
Ojciec zwrócił uwagę na fakt, że wychowawca nie ma wsparcia ze strony pedagog w rozwiązaniu konfliktów i poprawy sytuacji chłopca, który jest ofiarą w konfliktach. Rodzice uważają, że ponieważ chłopiec jest płaczliwy, może to irytować kolegów, ale nie usprawiedliwia to obojętnej postawy przedstawiciela szkoły wobec agresji z jaką się spotyka dziecko. Po interwencji Fundacji, doszło do porozumienia z pedagog i zostało zorganizowanie spotkanie z rodzicami krzywdzonego chłopca. Po rozmowie z przedstawicielami szkoły została ustalona współpraca rodziców z wychowawcą klasy i pedagogiem. Jednym z elementów współpracy jest prowadzona diagnostyka chłopca w poradni psychologiczno pedagogicznej. Rodzice pozostają w stałym kontakcie z Fundacją.
W lutym Fundacja zajmowała się sprawą rodziców, którzy w szpitalu położniczym na Żelaznej przywitali dwoje nowonarodzonych chłopców. Rodzice zgodzili się na profilaktyczne podanie dzieciom antybiotyku, na diagnostykę zakażenia i doustne podanie wit. K. Z uwagi jednakże na przedwczesny poród i stan zdrowia dzieci, rodzice w obawie o stan noworodków w pierwszym okresie po porodzie odmówili szczepień. Spotkało się to ze zbyt daleko idącą reakcją części personelu. Pomimo że niektórzy lekarze szpitala podzielali ich pogląd szpital zgłosił rodzinę do sądu rodzinnego. Na skutek zgłoszenia rodzinę w szpitalu odwiedziło dwóch kuratorów. Jednym z zarzutów wobec matki była nieświadomość ciąży bliźniaczej. Badania robione podczas ciąży (dokumentacja badań znajduje się w aktach sprawy) nie wykazały jednak wystąpienia ciąży bliźniaczej, więc trudno winić rodziców dzieci za brak tej świadomości. Fundacja złożyła do sądu rodzinnego w obronie praw rodziców opinię Amicus Curiae. Czekamy na pozytywne zakończenie sprawy.
Matka z zawodu pielęgniarka, samotnie wychowująca trzynastoletnią córkę została zgłoszona przez szkołę do MOPS-u z powodu pozostawiania dziecka samego w domu podczas gdy ona pracowała w szpitalu w systemie dwuzmianowym. Córka miała wówczas kontakt telefoniczny z mamą. Historia zaczęła się w momencie wypisania córki z religii. Oburzona tym faktem babcia, postanowiła skarżyć na swoja córkę w szkole i buntować wnuczkę przeciwko matce. Dziecko zaczęło uciekać do babci. Matka zwróciła się do pedagog w szkole o rozmowę z dzieckiem z nadzieją, że ta wpłynie pozytywnie na nie i zaniecha ucieczek do babci. Po rozmowie z dzieckiem pedagog wezwała do szkoły matkę i zarzuciła jej, że dziecko jest porzucane i samo zostaje w domu. Nie pomogły tłumaczenia, że córka jest cały czas pod telefonem, kiedy matka jest w pracy. Kolejny zarzut to że dziecko nie je mięsa i przez to jest szczupłe oraz to że nie ma telewizora i nie ma łyżew. Z tego powodu uczennica jest nieszczęśliwa. Pedagog zgłosił rodzinę do MOPS-u. Jedynie wychowawca na rozmowie z matką przyznał, że szkoła zareagowała nieadekwatnie do sytuacji. Koordynator Telefonu Wsparcia poinformował matkę o przysługujących jej prawach i zalecił badania na potwierdzenie, że dieta wegetariańska nie szkodzi córce. Matka poprosiła o pomoc w opiece nad córką dziadka ze strony ojca biologicznego dziewczynki. Po zebraniu zaświadczeń lekarskich i opinii oraz zapewnieniu opieki dziewczynce w porach dyżuru matki, sprawa zatrzymała się na kontroli pracowników socjalnych. Dzięki pomocy Fundacji rodzina uniknęła sądu rodzinnego.